- bardzo krótki dzień
- pogoda zniechęcająca do aktywnego wypoczynku
- spędzanie większośći wolnego czasu w domu
- potrzeba przygotowywania samochodu do jazdy
- zwiększony (o 20-30%) apetyt "czerwonej biedronki"
- na dużym mrozie papierosy same gasną w dłoniach
- rosnący brzuch (zespół naukowców pod moim kierownictwem pracuje aktualnie nad znalezieniem rozwiązania tego problemu)
- zasypane drogi zmuszają kierowcę jak i samochód do wzmożonego wysiłku (sporadycznie kończą się szukaniem alternatywnej drogi)
- oblodzone drogi prowokują do niezbyt odpowiedzialnej jazdy, bądz też same (bez wiedzy i zezwolenia ze strony kierowcy) doprowadzają do sytuacji, które z punktu widzenia obserwatora mogą zostać za przykład takiej jazdy uznane
- ...i wiele, wiele innnych
Jest i druga strona medalu... Kilka zalet. Przede wszystkim o tej porze raczej trudno usłyszeć jakąś muchę czy innego brzęczącego owada:P Poza tym można naprawdę czerpać przyjemność z jazdy - rzeczjasna po wcześniejszym odszronieniu szyb, rozgrzaniu silnika i odśnieżeniu auta, które to czynności nie dają zbyt wiele frajdy, no ale wszystko można sobie później wynagrodzić na ulicy za pomocą magicznej dźwigni pomiędzy przednimi siedzeniami, która potrafi zamienić niemal każdego przednio-napędowca w rasowe RWD - a przynajmniej daje takie uczucie;)