środa, 19 stycznia 2011

Zima...

Wrr... Nie przepadam zbytnio za ta porą roku. Dlaczego? Kilka powodów:
- bardzo krótki dzień
- pogoda zniechęcająca do aktywnego wypoczynku
- spędzanie większośći wolnego czasu w domu
- potrzeba przygotowywania samochodu do jazdy
- zwiększony (o 20-30%) apetyt "czerwonej biedronki"
- na dużym mrozie papierosy same gasną w dłoniach
- rosnący brzuch (zespół naukowców pod moim kierownictwem pracuje aktualnie nad znalezieniem rozwiązania tego problemu)
- zasypane drogi zmuszają kierowcę jak i samochód do wzmożonego wysiłku (sporadycznie kończą się szukaniem alternatywnej drogi)
- oblodzone drogi prowokują do niezbyt odpowiedzialnej jazdy, bądz też same (bez wiedzy i zezwolenia ze strony kierowcy) doprowadzają do sytuacji, które z punktu widzenia obserwatora mogą zostać za przykład takiej jazdy uznane 
- ...i wiele, wiele innnych

Jest i druga strona medalu... Kilka zalet. Przede wszystkim o tej porze raczej trudno usłyszeć jakąś muchę czy innego brzęczącego owada:P Poza tym można naprawdę czerpać przyjemność z jazdy - rzeczjasna po wcześniejszym odszronieniu szyb, rozgrzaniu silnika i odśnieżeniu auta, które to czynności nie dają zbyt wiele frajdy, no ale wszystko można sobie później wynagrodzić na ulicy za pomocą magicznej dźwigni pomiędzy przednimi siedzeniami, która potrafi zamienić niemal każdego przednio-napędowca w rasowe RWD - a przynajmniej daje takie uczucie;)

Warto wspomnąć jeszcze o jednej ważnej zalecie tegorocznej zimy... Nie palę papierosów od ponad 7 tygodni i jest to najdłuższa przerwa w paleniu odkąd tylko mogę mówić o jakimkolwiek (choć raczej niewielkim) uzależnieniu od tej używki czyli mniej więcej od roku 2005! Ha! Z czego jak z czego, ale z tego osiągnięcia jestem naprawdę dumny:) Na początku nie było łatwo, ale zima zrobiła swoje. Pogoda wystarczająco mocno zniechęciła mnie do wychodzenia na dwór w celu zapalenia, palenie w samochodzie podczas jazdy wymaga jednak podczas zimy nieco więcej skupienia niż przez resztę roku, co też nie pozwalalało mi czerpać zbyt wiele przyjemności z owej czynności, a gasnące w ręku papierosy niesamowicie mnie irytowały. Postanowiłem więc dać sobie spokój z nikotyną na dwa miesiące (by pobić rekord z 2007 roku, kiedy nie paliłem przez około 6 tygodni), ale... Na dwóch miesiącach napewno sie nie skończy:]

Brak komentarzy: