niedziela, 31 stycznia 2010

Urlop

Po trwającej grubo ponad 4 miesiące nieobecności postanowiłem zawitać w kraju na kilka dni... Jako że wziąłem sobie tylko 4 dni urlopu (nie chciało mi sie marznąć w ojczyźnie:P), zdecydowałem się na podróż samolotem. Nie dość, że taniej, bo tylko 35€ w obie strony (z bagażem podręcznym), to przede wszystkim o wiele szybciej, a w obliczu tak krótkiego urlopu liczy się każda godzina. Zdecydowałem się na linie WizzAir, które latają z Eindhovenu do... No właśnie:/ Do Pyrzowic - dziury oddalonej od Krakowa o 96km, z której do owego miasta dostać można się tylko korzystając z usług busów - a w zasadzie usług jednej linii, którą śmiało można nazwać monopolistą na przedlotniskowym parkingu, a której za transport do Krakowa trzeba zapłacić 50 PLN... No ale cóż - przecież nie będe tam marznął, tracąc czas na szukanie jakiegoś korzystniejszego cenowo transportu.

Po trwającej blisko półtora godziny podróży znalazłem się w Krakowie - nie pojechałem jednak od razu do domu. Postanowiłem się spotkać ze znajomymi, którzy aktualnie studiują w tym mieście, ale wcześniej musiałem coś zjeść - rzeczjasna kebab w lokalu nieopodal RDA;) Potem jeszcze skoczyłem wspólnie ze znajomymi do CK browaru, pogadaliśmy chwile przy piwie, następnie poszedłem z nimi na jeszcze jednego kebaba, po którym postanowiłem już wracać do hal, tak więc pożegnałem się z nimi na kolejnych kilka miesięcy i wsiadłem do pierwszego autobusu, który jechał w interesującym mnie kierunku.

Z dworca w Nowym Targu odebrał mnie sąsiad (JESZCZE RAZ DZIĘKI FRANKY! - Wiem, że wcześniej czy później to przeczytasz), z którym też miałem okazję przez chwile porozmawiać przy pizzy "Pod Mostem", która była ostatnim przystankiem przed domem;)

W domu trochę się pozmieniało od czasu mojego wyjazdu, ale nie na tyle bym czuł się w nim nie swojo - to wciąż jest miejsce, które znam najlepiej na świecie:) Szczególnie swój pokój:P hehe

Jestem w domu od 4 dni. Zdążyłem spotkać się z kilkoma znajomymi, zrobić małe zakupy, odwiedzić rodzinę, założyć sieć bezprzewodową w domu i zgrać na laptopa część swoich plików z komputera - póki co tylko część, ale mam jeszcze dwa dni na to by przenieść wszystko:)

No i... Mój urlop dobiega już końca. We wtorek z samego rana jadę na lotnisko, skąd polecę do NLu i znowu te baraki, Ci ludzie... Heh:/ Myśle, że o wiele łatwiej byłoby mi tam wytrzymać pół roku non-stop bez zjazdu, niż znowu tam wracać po kilkudniowym pobycie w domu, no ale chyba tego się spodziewałem przedłużając umowę tylko o jeden miesiąc - do 16 kwietnia. A co potem? Przede wszystkim nieco dłuższy pobyt w kraju:P hehe

wtorek, 5 stycznia 2010

Na chorobę Ci inne środki...


Wystarczy cytryna, czosnek i chusteczki higieniczne:P hehe
Trochę przychorowałem. Nie jest to rzeczjasna nic poważnego, ale po tym jak cały czas (tj. od wczoraj) coś zalegało mi w gardle i coraz częściej zaczynałem używać papieru toaletowego niezgodnie z przeznaczeniem, które nasuwa się w pierwszej myśli na jego widok - postanowiłem działać. Już wczoraj wysmarowałem sobie szyję moim lekiem na całe zło (maścią VICKS), ale o dziwo NIE POMOGŁO, mimo że w czasie mojego pobytu tutaj, zabieg ten przynosił oczekiwane rezultaty wiele razy. No cóż...

Dzisiaj rano musiałem podejść do sprawy nieco poważniej. Miałem ku temu okazje, bo dostałem dzień wolny od zakładu pracy i mimo, że w przeciągu ostatnich 3 tygodni dostałem chyba z 4 takie dni, a i tak zawsze byłem wzywany do pracy, to jednak dziś już naprawdę mam wolne i... Chyba po raz pierwszy bardzo się z tego ciesze, bo praca w moim obecnym stanie nie należy do rzeczy przyjemnych. Tak czy inaczej wybrałem się na miasto z zamiarem kupna jakichś leków w centrum;) Do centrum jednak nie dotarłem. Moją apteką okazał się być napotkany po drodze dyskont sieci LIDL:P

Jako że moja obecna dieta jest raczej uboga w witaminę C, postanowiłem kupić cytrynę. Taką w płynie, żeby było wygodniej... ;) Mama zawsze polecała czosnek na wszelkie przeziębienia, grypy i tym podobne dolegliwości toteż zaopatrzyłem się w cały mini koszyczek tej roślinki. Rzeczą nadrzędną okazał się też zakup chusteczek - odrazu 15 paczek, bo nie mam pewności, czy moje "leki" cokolwiek zmienią, choć... Jak narazie czuje sie dobrze - może wyzdowieje na samą myśl o tym, że jeśli tak nie będzie to będe zmuszony zjeść cały koszyczek czosnku (chińskiego pochodzenia:P), którego konsumpcje, mimo ogromnych zapałów na kilka główek, skończyłem kilka godzin temu na dwóch ząbkach:| Blee...