poniedziałek, 15 lipca 2019
15.07.2018
To miał być bardzo długi post. Emocjonalny, pełen refleksji i niejednoznaczności. Tak sobie postanowiłem jakiś czas temu by podsumować konkretnie ten jeden rok, od pewnego letniego dnia, miesiąc po miesiącu, ze wszystkimi plusami i minusami, pewnością i wahaniem, spoglądaniem na wprost jak i zwyczajnym zagubieniem. Miałem pisać co się zmieniło, a co nie zmieniło się wcale, o tym czego żałowałem a z czego byłem zadowolony.
Słowem: podsumować wszystko, by kiedyś do tego wrócić, spojrzeć już z być może innej perspektywy i zależnie od niej ocenić samego siebie sprzed jakiegoś tam okresu czasu. Bić brawo samemu sobie, albo przyglądać się z politowaniem - zależnie od perspektywy, wszak czas wszystko może zmienić. Przede wszystkim ten długi post miał mi przypominać ten konkretny okres, być zawsze gdzieś tam pod ręką jeśli chciałbym sobie do czegoś wrócić jednak... Jakoś wcale nie obawiam się o to że zapomnę... Nie potrzebuje tych tysięcy napisanych słów by tak po prostu pamiętać.
Dzisiejszy dzień również był słoneczny jak ten przed rokiem, nawet bardziej upalny niż tamten. Jednak mimo chłodniejszej aury to jednak ten zeszłoroczny był o wiele bardziej letni... Letni w sensie takim jaki powinien być każdy letni dzień: ekscytujący, szczęśliwy, zaskakujący, beztroski i przede wszystkim magiczny, a dla mnie tamten dzień z całą pewnością był magiczny... Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz