niedziela, 31 sierpnia 2008

Wakacji kres...

Przypieczętowany oczywiście wyjściem w góry, a dokładniej wdrapaniem się na 2172 metr nad poziomem morza i zdobyciem Szpiglasowego Wierchu. (Z którego powyższe zdjęcie NIE pochodzi:P hehe) Oczywiście w planach miałem coś "ciekawszego", no ale spoczęliśmy na Szpiglasowym i... Mimo tego, że szczyt zdobywaliśmy tzw "ceprostradą" (wrr...) to jednak jestem zadowolony z dzisiejszego eventu:D Po części jest to zasługa mojej wyobraźni (inna wersja mówi o jej braku) , a po części moich nienasyconych ambicji (przecież w planach na ten dzień miałem przełęcz pod Chłopkiem!), które udało mi się nasycić... Poza szlakiem:P

Wycieczka jak zwykle zaczęła się od nerwów i problemów - nikt nic nie wiedział! Piszę "nic" bo jeśli ktoś nie wie, z kim jedzie, kto jedzie, o której jedzie, gdzie jedzie, po co jedzie etc - to poprostu nie wie NIC! Jak zwykle konkrety pojawiły się dopiero na kilka czy tam kilkanaście minut przed wyjazdem. Tak czy inaczej uzbierało się nas pięcioro - Ja, eL, Lexus, Misiek i Stanley. W takiej też ekipie dotarliśmy do... Sklepu na Klinie w Bukowinie - gdzie zaopatrujemy się w prowiant przed każdym wyjściem w góry rozpoczynającym się w Palenicy Białczańskiej. Mając już w plecakach ilość prowiantu pozwalającą na przeżycie w górach tych kilku godzin - ruszyliśmy dalej...

Na pisanie o drodze z Palenicy do Morskiego Oka czasu tracić nie będe - chyba każdy widział asfalt... Naszym punktem zbiornym było schronisko nad Morskim Okiem, skąd po kilkuminutowym odpoczynku wyruszyliśmy na szczyt. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie prowadziła tam "ceprostrada". Nigdy wcześniej (na szczęście jak sie okazało) nie spotkałem się z takim określeniem szlaku. Szlak był prosty, szeroki, łatwy - słowem dla każdego. Czyli nie dla nas:P A przynajmniej nie dla mnie. Dopiero przy samym szczycie udało mi sie "dowartościować";) Nieopodal szlaku znalazłem pewne ciekawe miejsce a dokładniej wystające skały, które aż prosiły się o zdobycie! Nie namyslając się długo zabrałem się za wyjście na nie i... Udało się :D Powyższe zdjęcie upamiętnia tą chwile :D Muszę przyznać, że dostarczyło mi to trochę adrenaliny - no ale przecież o to chodzi;)

Nie dość, że sam się dowartościowałem to jeszcze inni mnie dowartościowali:P Jacyś dwaj goście, którzy wychodząc ku miejscu w którym moi kompani odpoczywali i robili mi zdjęcia nad owym urwiskiem, na widok mojej osoby wyłaniającej sie zza skał powiedzieli tylko "O kur***!" hehe Budujące doświadczenie:P Wracając do kumpli "potykałem się we właściwych miejscach" jak to eL skomentował - w gruncie rzeczy niedużo brakowało bym opuścił owe skały z pomoca grwitacji:P Tak czy inaczej po tym jakże budującym dla mnie wybryku wyszliśmy na szczyt Szpiglasowego i (jako, że nie było to nic nadzwyczaj trudnego) zeszliśmy z niego po krótkiej chwili. Czekała na nas już tylko Szpiglasowa Przęłecz i 30 metrów łańcuchów :D Niedużo NO ALE lepsze to niż nic;) Nareszcie można było pobrykać... ;) Potem już tylko niezbyt trudne, aczkolwiek obfitujące w przepiękne widoki, zejście do Doliny Pięciu Stawów Polskich, kilka zdjęć, ogromne i bardzo smaczne borówki w pobliżu Stawów na których konsumpcji spędziłem dobre 20 minut, Siklawa, jakaś tam dolina, asfaltem do Palenicy i... Koniec wakacji w tym roku:)

niedziela, 24 sierpnia 2008

PC EVOLUTION


Czyli o postępie technologicznym mającym miejsce ostatniego miesiąca w moim pokoju. Piszę o tym dziś, bo dopiero dzisiaj przekazałem go w inne ręce. Po 3 latach, 7 miesiącach i 16 dniach od zakupu, oraz 9591 godzinach pracy (czyli średnio 7 godzin 15 minut dziennie) mój stary PCet zmienił właściciela. Przez te blisko 4 lata nieco go "stuningowałem", no ale wiadomo było, że wcześniej czy później i tak trzeba go będzie zmienić, bo przy obecnych cenach podzespołów bardziej opłacało mi sie kupić nowy komputer niż dokładać do starego.
Tak czy inaczej w planach na rok 2008 miałem tylko dokupienie dysku twardego i pamięci RAM, no ale... Zadziałał impuls;) No i z dnia na dzień razem z bratem postanowiliśmy skończyć z katowaniem starej maszyny i kupić nową. Problemem zdawało się być znalezienie kupca na starego PCta, ale na szczęście po kilka dniach znalazła sie taka osoba i już początkiem sierpnia został oficjalnie sprzedany, a dzisiaj przekazany do rąk nowego właściciela;)
Do XXX PLN czyli kasy za jaką został sprzedany stary komputer dołożyliśmy z bratem w sumie trochę ponad 500 PLN:D
Wbrew pozorom te 5 stówek z czymś dużo zmieniło... Wystarczy tak z grubsza porównać starą konfiguracje do nowej:

Procesor:  AMD Sempron 2400+ (1.67 Ghz)  -->  AMD ATHLON 64bit X2 4800+ (2.5 GHz x 2)
Pamięć RAM:  256MB  -->  2048MB
Dysk twardy:  80GB IDE  -->  320GB SATA II
Grafa:  GeForce FX5500 128MB  -->  Zintegrowana nForce 6100 256MB
Monitor:  CRT 17"  -->  LCD 19"

Jeśli chodzi o karte dzwiękową to zamieniłem ją tylko na 6-kanałową, nagrywarke DVD zamieniłem tylko na nieco szybszą, obudowę na nieco bardziej atrakcyjną wizualnie, a jeśli chodzi o płytę główną to... Nie znam sie na nich:P
Mimo, że komputer już w chwili kupienia był za stary jak na obecne czasy to jednak jestem z niego zadowolony:) Jeszcze tylko musze zainwestować w jakąś karte graficzną i... Przez najbliższy rok, dwa, może nawet trzy ja nie będe się na niego wnerwiał a on nie będzie skatowany po obudowie:P hehe

niedziela, 17 sierpnia 2008

Vive la Brother DCP 115C!


Kolejne utwierdzenie w przekonaniu, że... Było warto. Bo było! Nie dalej niż 3 lata temu (bo wtedy firma weszła na polski rynek), a najprawdopodobniej jesienią 2006 potrzeba zakupu urządzenia wielofunkcyjnego zmusiła mnie do odwiedzenia sklepu komputerowego gdzie stanąłem przed ogromem HPków, Canonów, Lexmarków,Epsonów i... Jak sie nie myle jednym Brotherem;) Mimo, że przyszedłem nastawiony na kupno urządzenia HP, a o Brotherze nie wiedziałem nic poza tym, że jest to jakaś tam japońska firma to po dość długiej rozmowie (namowie?) wybrałem urządzenie obcej mi jeszcze wtedy marki. Dlaczego? Bo wiedząc, że będe miał zawsze dużo do drukowania musiałem zwrócić uwagę na koszty eksploatacji - a pod tym względem Brother poprostu kładzie konkurencje na łopatki:) Oryginalne tusze kosztują coprawde coś koło 40PLN za jeden, ALE zamienniki ActiveJeta już tylko 9-10. No ale nie dlatego publikuje tego posta... 
Listonosz przyniósł mi dzisiaj paczkę z zamiennikami za które zapłaciłem na Allegro po... 3,60PLN za sztuke! Doliczając koszty przesyłki każdy kosztował mnie 4,50PLN, ale to chyba i tak tanio, prawda? :) Vive La Brother!

sobota, 9 sierpnia 2008

2499 m.n.p.m. - wyżej w Polsce się już NIE DA!

Czy ktoś z Was zrobił sobie fotke w tym samym miejscu co ja na powyższym zdjęciu? Zakładam, że niewiele osób może sie pochwalić zdobyciem najwyższego szczytu w Polsce:P Nam się udało. Choć z 7-osobowej ekipy na szczycie doliczyłem się tylko czwórki:P
"Kto nie ryzykuje ten szampana nie pije" - jakieś tam ryzyko podjęliśmy bo w ubiegłą niedziele pogoda od rana nie zachęcała do czegokolwiek w wyniku czego zbieraliśmy sie 3 godziny. Od 6 rano do 9 dyskutowaliśmy nad tym czy jechać czy nie - ostatecznie (mimo zachmuranego nieba i niezbyt korzystnych prognoz) pojechaliśmy:D Warto było:) Szampana coprawda nie piliśmy, ale jak idziemy w góry to zawsze w czyimś plecaku znajdzie się kilka piw także... Jakaś tam celebracja była;)
Tak czy inaczej bramy TPN przekroczyliśmy kilka minut przed 10 (trochę późno - jeśli ma sie w planach Rysy). Droga z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka trwa niby ponad 2 godziny tempa turystycznego, ale nasze tempo turystyczne jest troche szybsze i... Jak zwykle pojawiliśmy się nad Morskim po około 80 minutach. Na miejscu zrobiliśmy sobie małą przerwe a następnie obeszliśmy Morskie Oko lewą stroną i atakowaliśmy Czarny Staw pod Rysami. Znowu kilkadzieści minut i... Jesteśmy na miejscu. Zrobiliśmy sobie trochę dłuższy brake i... RYSY:D Jak zwykle wyprzedzaliśmy wszystkich - nas nie wyprzedził nikt. Mimo, że robiliśmy sobie mnóstwo krótkich przerw. 
Nie doszliśmy nawet do Buli pod Rysami kiedy trzech naszych kompanów odpadło... Zostało nas już tylko czterech: ja, Krzysiek, Franek i Adam. Nawet nie myśleliśmy o tym by się poddać:P Szliśmy i szliśmy, doszliśmy do Buli i nadal szliśmy... Droga nie obfitowała w zbyt wiele atrakcji (czytaj: trudności), toteż cały czas wypatrywaliśmy łańcuchów, które tą drogę napewno by nam urozmaiciły... Kilkaset metrów nad Bulą wreszcie dostaliśmy to czego chcieliśmy - bardzo strome podejście, śliskie skały, wysokie stopnie i przede wszystkim łańcuchy! Ile zabawy może dać tak urozmaicony szlak wiedzą tylko Ci, którzy takimi szlakami chodzili:D Właśnie te "atrakcje" utwierdziły nas w przekonaniu, że jednak warto iśc dalej. A dalej czychały już na nas kolejne atrakcje w postaci osuwających się kamieni pod nogami (wersja dla tych co byli wyżej) i spadających kamieni (wersja dla tych co byli niżej:P). Wszystko to dzięki naszej znakomitej orientacji w terenie! A pośrednio także przez słabo oznakowany szlak. Tak czy inaczej - zboczyliśmy ze szlaku:P I to niejednokrotnie. No ale na szczęście zawsze po kilku, kilkunastu, czasem kilkudziesięciu metrach jakoś na ten czerwony szlak wracalismy:)
Po blisko 5 godzinach od wejścia do parku bylismy na polskim szczycie Rys - 2499 m.n.p.m. Oczywiście nie szlismy tam całe 5 godzin tylko po to by zejść ze szczytu po 5 minutach! 
Prawie pół godziny tam spędzilismy:)P Każdy musiał zjeść, napić się, zapalić (to akurat tylko ja) i zrobić sobie sesje zdjęciową. Wyszliśmy jeszcze na słowacką część Rysów (w końcu była kilka minut drogi od polskiego szczytu) i... Możemy sie poszczycić nowym rekordem 2503 m.n.p.m! :D
No a potem to juz tylko zejście: łańcuchy:) - koniec łańcuchów:( - Bula - Czarny Staw - Morskie Oko - Palenica i... Koniec wycieczki;)