czwartek, 6 listopada 2008

Praca dla "wybranych" xD


Nie chodzi mi niestety o nowe zajęcie zarobkowe... W pewnym sensie wróciłem nawet do starego:/
30-kilka godzin po zamieszczeniu ostatniej notki zadzwonił do mnie kierownik produkcji, który w swoim telefonie poinformował mnie o tym, iż zostałem zaliczony do grona "wybrańców", którzy w przeciwieństwie do reszty będą mogli pracować. Każdy "wybrany" mógł zadecydować o swoim losie, a jako że praca do której zostałem powołany polegać miała na dokręcaniu śrubek - podjąłem wyzwanie:P Miałem się zgłosić następnego dnia przed godziną 7 na hali produkcyjnej...
Słowa danego dotrzymałem i rzeczjasna pojawiłem się dzisiaj na zakładzie, gdzie dowiedziałem się, że razem z dwoma innymi współpracownikami mamy jechać na... Ha! Na śmietnisko! No ale... Żadna praca nie hańbi, a pozatym mam już prawie 20 lat i jeszcze nigdy na śmietnisku nie byłem - zawsze to jakieś nowe doświadczenia;) Tak więc pojechaliśmy...
W "Sortownii Odpadów Komunalnych i Produkcyjnych" (żeby nie napisać "na śmietnisku") znaleźliśmy się coś po 7:30 i dosyć szybko tamtejszy kierownik uświadomił nam (a przynajmniej mi - bo nie wiem na co godzili się współpracownicy), że praca nie będzie polegała na dokręcaniu śrubek. Przez myśl przeszły mi te hałdy śmieci... Na szczęście nie wykroczyły poza wyobraźnie - mieliśmy betonować. Normalnie LOL i to taki konkretny. Owy kierownik dał nam swojego człowieka (a raczej naszą trójkę jemu) i poszliśmy w kierunku jakiejś bramy, doszliśmy do niej i... Nic! Tamten człowiek za czymś tam biegał, my się nudziliśmy i tak minęło minut dwadzieścia, czterdzieści - godzina! A my nawet wody przygotowanej nie mieliśmy:P Co jak co, ale za pieniądze, które płacą mi na produkcji NIE MAM ZIELONEGO POJĘCIA O BUDOWLANCE! Reszta była chyba podobnego zdania, bo minuty mijały a my nadal staliśmy przy bramie w bezruchu...
Po pewnym czasie odwiedził nas kierownik. Jako, że mieliśmy piasek, gruz, cement, łopaty i betoniarke (postarał się ten ich człowiek), ale nie mieliśmy w dalszym ciągu wody (nie postarał się ten ich człowiek:P), stwierdził on (widząc postępy naszej pracy), że "jest nas za dużo". Oznajmił, że mechanicy potrzebują kogoś do dokręcania śrubek i szukał w naszej trójce ochotnika, który poszedłby pracować na warsztat. Mimo, że od początku właśnie na taką prace byłem nastawiony, a nie uśmiechało mi się gonić z łopatą i cementem po całym placu to jednak owo betonowanie na którym spędziłem w bezruchu ostatnie prawie półtora godziny bardzo mi odpowiadało:P Reszcie najwyraźniej też, bo nikt nie wyrywał się do pracy z mechanikami. No ale decyzją większości posłano tam mnie...
Szczerze mówiąc nie byłem zbyt uszczęśliwiony wchodząc do warsztatu - robota, która mnie czekała ciężka nie była, ale betonowanie przypadło mi do gustu:P Po kilku minutach dostałem odpowiedni sprzęt i konkretne zadanie - miałem coś tam odkręcić. Rzeczjasna to, że psychicznie byłem nastawiony na dokręcanie nie stanowiło bariery przy odkręcaniu:P hehe Tak czy inaczej owych śrubek odkręciłem 16 (miałem potem duuuużo czasu by to policzyć)... Po wykonaniu zadania dostałem od mechaników nagane w formie żartu - ale wziąłem ją do siebie i obiecałem, że będe pracował wolniej... Niestety takiej okazji już nie miałem:P W kilkadzieści minut po tym jak przyszedłem na warsztat mechanicy gdzieś znikli - na ponad godzine. Nie wnikałem gdzie poszli, bo taki stan rzeczy bardzo mi odpowiadał, a poza tym miałem wystarczająco dużo czasu by zrobić powyższe zdjęcie, wysłać znajomym kilka MMSów i pozwiedzać warsztat:) Gdzieś po 11 mechanicy wrócili - nie było to jednak równoznaczne z powrotem do pracy. O ile oni nie robili prawie nic (w dalszym ciągu gdzieś znikając co jakiś czas) to ja nie zrobiłem nawet 10% tego co oni:P I tak zleciało do 15 i... Koniec pracy:) 8 godzin roboty i 16 odkręconych śrubek - niezły bilans xD Jutro ponoć też mam tam pracować, ale... Po pierwsze nie godziłem się na fuhe dwudniową, a kierownik w rozmowie ze mną wspomniał tylko o pracy dzisiaj, po drugie nie chce przesiąknąć tymczasowym miejscem pracy, a po trzecie... Kilka godzin nudzenia się baaaaardzo wyczerpuje:D Nie ma co ukrywać - ujebałem się dziś jak nigdy:P

Brak komentarzy: