poniedziałek, 15 czerwca 2009

Godzina druga, minut czterdzieści...;/

Jeszcze kilka tygodni temu liczyłem na to, że gdy mature będe już miał za sobą nareszcie znajde czas na życie... Miałem mieć czas na wszystko - nie mam go na nic:/ Pomimo tego, że nie jestem już zmuszony odwiedzać szkoły trzy razy w tygodniu (choć w praktyce nie odwiedzałem jej tak często), a mature mam już za sobą, to jednak nadal nie mogę znaleźć czasu na wszystko to, czego sobie odmawiałem przez ostatnie kilka miesięcy.

Nie znalazłem jeszcze czasu na to by oblać (tak konkretnie) swoją mature, poodwiedzać starych znajomych, wyjść w jakieś wyższe partie Tatr, czy nawet rytualnie spalić materiały z których miałem zamiar przygotowywać się do matury, widoczne na powyższym zdjęciu. W zasadzie problem nie leży w tym, że cały dzień jestem zajęty, bo jeśli chodzi o sam czas to nie wątpie w to by udało mi się go jakoś wygospodarować na zrealizowanie choć części swoich planów, ale w tym, że jeśli już mam chwile wolnego czasu to wole go wykorzystać na odpoczynek. Wszystko za sprawą mojego nowego harmonogramu pracy...

Nie dalej niż tydzień temu kierownik postanowił ustawić mnie do roboty na 3:30 w nocy. Pff... Pracy w godzinach przedporannych nie ma zbyt wiele, toteż się nie urobie, a i czas szybko mija, NO ALE dla człowieka, któremu zegar biologiczny każe zasypiać dopiero po północy, wstawanie do pracy o 2:40 jest nie lada problemem. O dziwo jeszcze nie zdarzyło mi się zaspać:P

Wstaje co dzień te kilka minut przed 3 w nocy, wrzucam coś na ruszt, wsiadam do auta, podkręcam volume w radiu, by czasem nie zasnąć w drodze i jade... Będąc już na stanowisku pracy, podejmuje wielogodzinną walkę z sennością, która na ogół ustępuje dopiero koło godziny 9-10. Zakład na ogół opuszczam o 11:30. No właśnie - na ogół. W piątek skończyłem robote o 15:20, a dzisiaj o 14:30, więc jak widać "na ogół" w tym przypadku znaczy rzadko. Tak czy inaczej po powrocie do domu nie mam już ochoty na cokolwiek. Z chęcią położyłbym się spać o 18 czy 19, ale z doświadczenia wiem, że do 22 o spaniu to mogę sobie tylko pomarzyć (choć wolałbym pośnić:P), więc na ogół kłade sie spać między 21 a 23, a i tak zanim zasne upływa troche czasu. Wypatruję zatem z niecierpliwością każdego dnia wolnego, ale obecnie trudno nawet z tym.. Wczoraj coprawda dostałem pierwszą od trzech tygodni wolną niedziele, no ale tak do końca nie wiem ile dni będe jeszcze musiał przepracować, zanim nadarzy sie kolejna okazja do wyspania sie;/

Jak dobrze, że niedługo skończe z tym koszmarem:]

Brak komentarzy: