piątek, 25 czerwca 2010

Constantine P. Cavafy "The City"


You said, “I will go to another land, I will go to another sea.
Another city will be found, a better one than this.
Every effort of mine is a condemnation of fate;
and my heart is — like a corpse — buried.
How long will my mind remain in this wasteland.
Wherever I turn my eyes, wherever I may look
I see black ruins of my life here,
where I spent so many years destroying and wasting.”

You will find no new lands, you will find no other seas.
The city will follow you. You will roam the same
streets. And you will age in the same neighborhoods;
and you will grow gray in these same houses.
Always you will arrive in this city. Do not hope for any other —
There is no ship for you, there is no road.
As you have destroyed your life here
in this little corner, you have ruined it in the entire world.



Powiedziałeś: "Pojadę do innej ziemi, nad morze inne.
Jakieś inne znajdzie się miasto, jakieś lepsze miejsce.
Tu już wydany jest wyrok na wszystkie moje dążenia
i pogrzebane leży, jak w grobie, moje serce.
Niechby się umysł wreszcie podźwignął z odrętwienia.
Tu, cokolwiek wzrokiem ogarnę,
ruiny mego życia czarne
widzę, gdziem tyle lat przeżył, stracił, roztrwonił".

Nowych nie znajdziesz krain ani innego morza.
To miasto pójdzie za tobą. Zawsze w tych samych dzielnicach
będziesz krążył. W tych samych domach włosy ci posiwieją.
Zawsze trafisz do tego miasta. Będziesz chodził po tych samych ulicach
Nie ma dla ciebie okrętu - nie ufaj próżnym nadziejom -
nie ma drogi w inną stronę.
Jakeś swoje życie roztrwonił
w tym ciasnym kącie, tak je w całym świecie roztrwoniłeś.

Naprawdę?

piątek, 18 czerwca 2010

Dwa miesiące w mojej kieszeni - Samsung GT-I5700


W wyborze telefonu komórkowego nie należy uznawać żadnych kompromisów. W końcu to on ma się dostosować do użytkownika a nie na odwrót. Sytuacji, kiedy właściciel używa swej słuchawki "na siłe" gdyż nie spełnia ona jego oczekiwań (tudzież: potrzeb) bądź też poprostu mu nie odpowiada, powinno sie raczej unikać.
W dwa miesiące po powrocie zza granicy postanowiłem pożegnać się z wysłużonym już Sony Ericsson'em K800i, który służył mi przez dwa lata i zamienić go na coś innego. Jakby nie było technika idzie do przodu i potrzeby konsumenta się zmieniają, a w zasadzie zwiększają bo przecież korzystanie na przykład z modułu Wi-Fi w telefonie nie jest okupione całkowitą rezygnacją z rozmów telefonicznych. Jako, że ostatnimi laty szczególnie upodobałem sobie tzw. "kombajny multimedialne" zdecydowałem się na smartfona.
Wybór padł na Samsung'a GT-I5700 znanego tez jako Galaxy Spica. Przekonał mnie dający ogromne możliwości system operacyjny Android, odtwarzacz plików w formacie DivX, moduł GPS, WLAN, HSPA jak i sam wygląd telefonu - w końcu nie bez powodu to właśnie Samsung'a uznaje się za producenta najbardziej stylowych telefonów na świecie. W połączeniu z pakietem internetowym 500MB zapewaniał łączność ze światem przez 24 godziny na dobe. Korzystanie z komunikatora, przeglądanie stron (telefon nie radził sobie tylko ze stronami we flash'u) czy oglądanie filmików na YouTube podczas przerwy w pracy, czy czekając w kolejce do jakiegoś urzędu to naprawdę świetna sprawa, ale... Po dwóch miesiącach postanowiłem go sprzedać.
Jedną z największych wad telefonu była dla mnie średnia jakość zdjęć wykonywanych telefonem. Fakt, na wypad w góry czy inną okazję zawsze biorę aparat cyfrowy, ale na krótką wizytę u znajomego czy na jakiś small event już nie, a obrazy czy sytuacje godne utrwalenia czają się wszędzie:) Warto więc mieć pod ręką telefon z dobrym aparatem - trzymając w kieszeni Galaxy Spice nie można było mieć takiego poczucia. Możliwe, że moje wysokie oczekiwania względem aparatu są wynikiem użytkowania K800i, który również ma 3,2 Mpix ale jak na telefon robi świetnie zdjęcia - przez cały okres jego użytkowania słyszałem pozytywne opinie o zdjęciach z mego Sony Ericssona od użytkowników Nokii, LG i innych nowszych modeli z większymi matrycami, którym wiele brakowało pod tym względem do "K-osiemsetki";)
Trudno nie wspomnieć o ekranie dotykowym, który nie przypadł mi do gustu - jak się okazało jestem zwolennikiem fizycznej klawiatury. Możliwe, że przyzwyczaiłbym się do niej, ale przecież nie chodzi o to żebym to ja tygodniami starał się ją polubić. To telefon ma sprawić bym go polubił a nie na odwrót. Ja nic nie musze:P hehe
Gabaryty telefonu (wymuszone ogromnym rozmiarem wyświetlacza) też nie były jego zaletą, ale za to ten ekran... :D No ale coś za coś. Troche bałem się o ten telefon. Nie sprawiał wrażenia jakoś nadzwyczajnie odpornego na upadki z wysokości itd. przez co musiałem na niego cały czas uważać i ograniczać jego używanie np podczas jakiejś brudej pracy. Wadą była również bateria. Potężna, ale przy takim poborze mocy musiałem zapomnieć o rytuale ładowania telefony raz do dwóch razy tygodniowo. Przy intensywnym korzystaniu i "włączonym internecie" przez 24 godziny na dobe rzadko "trzymał" 2 dni.
Impulsem, który popchnął mnie do wystawienia telefonu na aukcje był problem z zasięgiem. Przez ostatnie dwa tygodnie miałem z tym ogromny problem. Nie od dziś wiadomo, że telefony Samsung'a mają problem z rejestracją w sieci przy słabym zasięgu, ale w moim wypadku winowajcą była karta SIM. W zasadzie mogłem coś podejrzewać skoro wcześniej nie miałem takich problemów, ale prawde mówiąc upatrzyłem już sobie inny telefon i zdecydowałem się sprzedać Galaxy na aukcji internetowej. Jeśli chodzi o "gubienie zasięgu" to przedwczoraj otrzymałem w salonie Play'a duplikat karty SIM (poprzednia najprawdopodobniej na wskutek częstego jej wkładania i wyciągania za granicą nieco się zdarła) i problem zniknął, no ale... Już po fakcie - stary (dwu-miesięczny) telefon sprzedany, a jego następca już kupiony.

sobota, 12 czerwca 2010

24 godziny czyli pierwsza noc na stacji


Nareszcie zarywam nocke na stacji;) Na własne życzenie, bo... Za kilka tygodni będe już cały czas pracował po 24 godziny, a poza tym w nocy ruch na stacji jest znikomy toteż mam mnóstwo czasu, który wykorzystuje na buszowanie w sieci (Samsung Galaxy Spica w połączeniu z pakietami Play Online w telefonie nie pozwala się nudzić), ale w głównej mierze do nauki japońskiego. Prawde mówiąc nie przyswajałem nowego materiału już od kilku tygodni a egzamin Nihongo Noryoku Shiken już za pół roku. Dopiero dzisiaj sobie uświadomiłem, że może być ciężko ze zdaniem owego testu, no ale... Będe sie starał:) Kilka dni temu zakupiłem podręcznik (widoczny na zdjęciu), a jakąś godzine temu zacząłem przeglądać owy nabytek. Póki co mam za sobą wstęp, genealogie języka i inne takie;) No ale mam jeszcze ponad 4 godziny na głębsze przestudiowanie książki (^_^)

wtorek, 1 czerwca 2010

ayu-mi-x II


Tak, tak... Udało mi się kupić (a dokładniej wylicytować na portalu aukcyjnym) płytę swej ulubionej wokalistki:) Nie ukrywam, że już od dłuższego czasu chciałem mieć w posiadaniu jakąkolwiek płytę Ayumi, jednak w sklepach typu Empik zarówno w Polsce jak i w Holandii (o czym niejednokrotnie sie przekonywałem) krążków japońskiej wokalistki poprostu nie ma. Na portalach aukcyjnych można często coś znaleźć, ale są to w większości płyty używane, bądz też te najświeższe w nieco przesadzonych moim zdaniem cenach.
Moge mówić o szczęściu, gdyż płyta, którą zakupiłem nie dość, że nowa to jeszcze w baardzo przyzwoitych pieniądzach:) Jeśli chodzi o materiał nagrany na owej płytce to jestem bardzo zadowolony, gdyż są to wersje klasyczne dobrze znanych mi utworów, podczas których słuchania można się delektować przepięknym głosem Ayu, który czasem (na szczęście bardzo rzadko) w normalnych wersjach jest nieco zniekształcony, bądz przytłumiony przez muzykę.
Jako, że sprzedający sprzedawał jeszcze jedną płytę o japońskim rodowodzie (tytułowa bohaterka filmu "Azumi" - Ayu Ueto i jej singiel Yume no Chikara), mając na uwadze oszczędność kilku złotych na przesyłce, zalicytowałem i... Znowu wygrałem:) Co ciekawsze owy singiel (nowy, choć w lekko nadpękniętym pudełku) kosztował mnie tylko 5 PLN;)
Najbardziej cieszy mnie jednak fakt, że nareszcie znalazłem się w posiadaniu jakiejś płyty Ayumi:D Pierwszej, ale napewno nie ostatniej z jej dyskografii... ;)