poniedziałek, 21 lutego 2011

Problem uciekającego czasu

Czas to kolejne zagadnienie, które z każdym dniem martwi mnie coraz bardziej. Uciekają już nie tylko dni, ale całe tygodnie i miesiące. Pojęcie życia w pośpiechu, jeszcze przed dwoma laty było dla mnie czymś trudnym do zrozumienia, a dziś? Wpadłem w pułapkę czasu, znalazłem się na samym jej dnie i teraz ciężko mi się z niej wydostać.

Mam wiele rzeczy na głowie - bez wątpienia. Pracę, plan na mały biznes, naukę języka japońskiego, zobowiązania wobec znajomych i rodziny. Poza tym moje myśli niemal nieustannie zaprzątają jakieś refleksje, marzenia czy pomysły. Jakby tego było mało, z uwagi na 24-godzinny czas mojej pracy, przez 48 godzin, które pozostaje potem do mojej dyspozycji, przez większą połowę tego czasu śpię, albo jestem niewyspany - w trakcie obu tych stanów nie robię nic pożytecznego, a jedyna różnica między jednym a drugim to zwiększona (w porówaniu do spania) aktywność ruchowa towarzysząca stanowi "niewyspania". A potem mnie goni...

Będąc na stanowisku pracy mógłbym w zasadzie robić coś pożytecznego, np uczyć się japońskiego, ale różnie z tym bywa. Niekiedy zdarza się, że i tam trudno o chwile wolnego czasu, a jeśli już się taka znajdzie to i tak po chwili zniszczy ją jakiś klient. Podczas godzin nocnych na ogół nie ma jakiegoś nadzwyczajnego ruchu, ale po blisko 18 godzinach na nogach jedyną rzeczą o jakiej myśle jest rozłożenie jakiegoś kartonu na podłodze i położenie się na nim by dać ukojenie swoim plecom jak i oczom. Czasem nawet uda mi się zdrzemnąć na kilka godzin, ale po takim śnie trudno obudzić się wypoczętym.

W domu nie mam zbyt wielu czasochłonnych zajęć. Często poświęcam się za to muzyce. Można wręcz stwierdzić, że oddaję się jej bezgranicznie, bo często podczas przesłuchiwania swych ulubionych utworów, swoją całą uwagę skupiam wyłącznie na niej. Nie ma wtedy mowy o przeglądaniu portali społecznościowych, czytaniu poradników dla młodych przedsiebiorców czy utrwalania jakichś nowych słówek z japońskiego. Tylko muzyka...

Jak to zatem jest z tym uciekającym czasem? Stwierdzenie, jako bym sam był winien zamieszaniu, które jest z nim związane, nie jest niczym odkrywczym. Sam sobie nawarzyłem tego bigosu, ale skoro (jak sam stwierdziłem na początku) ciężko mi się wydostać z pułapki czasu to w jaki sposób znalazłem kilka chwil na napisanie tego posta? Otóż... Od dwóch dni jestem na urlopie:D Do następnego poniedziałku mam wolne, więc nie powinien dziwić już drugi post na blogu w tym miesiącu.  Przy okazji można się też pokusić o stwierdzenie jakoby czynnikiem, który mógłby mnie uwolnić z pułapki czasu jest praca, a konkretniej jej brak, no ale... Wiadomo. O wiele lepszym (choć znacznie trudniejszym!) rozwiązaniem będzie chyba zmienienie swoich nawyków:P

Brak komentarzy: