poniedziałek, 29 września 2008

Zupa Huntun

Czyli krótki post o zupie, nibymakaronie, dziwacznych kulkach, odwadze, poświęceniu i przełamywaniu strachu...
O zupie, bo jakby nie było to właśnie "zupa" figurowała przed słowem Huntun w menu.
O nibymakaronie, bo... Makaron to nie był - makaron nie jest taki smaczny :D
O dziwacznych kulkach, bo nie potrafię inaczej określić trzech sztuk tego czegoś z mięsem w środku.
O odwadze, bo czy nie trzeba się wykazać odwagą kupując "kota w worku" ?;)
O poświęceniu, bo to ja pierwszy owej zupy spróbowałem (Cóż za poświęcenie!).
I o przełamywaniu strachu polegającym na przegryzaniu tych dziwacznych kulek mimo ostrzeżeń kumpla: "A może to małża!", "A może to.." itd.

No i jeszcze o tym, że zupa Huntun jest świetna i godna polecenia :D

                          ***KONIEC POSTA***

Brak komentarzy: