Kilka dni temu, jeden z kumpli potrzebował na gwałt używanego telefonu. W sumie to nawet dobrze się złożyło bo ja takowy posiadałem. W zasadzie to nawet dwa, ale kumpel potrzebował coś taniego, tak więc zaoferowałem mu swego wysłużonego już K310i za... 70PLN. Może i mógłbym go puścić za więcej, no ale wyceniłem go na tyle ile mi sie wydawało:P Okazja? Byćmoże. Tak czy inaczej kumpel bez zastanowienia oficjalnie kupił już ode mnie poczciwego Eryka, ustalił date odbioru i wszystko byłoby dobrze gdybym nie brał go do ręki... Ale wziąłem, włączyłem i... Zaczęło sie...
Prawde mówiąc już od początku nienawidziłem tego telefonu. Mimo, że był modelem nowszym od poprzednika i miał o całe 3MB pamięci więcej (co przy 12MB robi dużą różnice), to jednak (przede wszystkim dzięki swemu wyświetlaczowi) był gorszy. Jako, że owy K310i wogóle mnie nie satysfakcjonował - nie miałem wyrzutów sumienia narażając go na liczne niebezpieczeństwa (tudzież: uszkodzenia).
Telefon miałem prawie rok! Dokładnie 356 dni, podczas których znalazł w moich rękach niezliczoną ilośc zastosowań nieprzewidzianych przez producenta, zaczynając od "narzędzia" do ubijania jednych pudełek z proszkiem między inne pudełka na magazynie z chemią, a na funkcji klina kończąc... No i nie można zapominać o tym, że wciąż był TELEFONEM! Jakby nie było to właśnie z tego telefonu... Aaa... Mniejsza o to. Tak czy inaczej po tym jak odłożyłem go do szafki zaczął nabierać dla mnie takiej wartości, że o ile na początku chciałem go sprzedać, to kilka dni temu, w blisko rok po tym jak wysłałem go na emeryture musiałem powiedzieć kumplowi, że... NIE SPRZEDAJE GO!
I raczej nie sprzedam... Z prostych powodów. Dla mnie ma wartość ogromną, a dla potencjalnego nabywcy hmmm... Gdyby nie miał tych wszytskich rys na wyświetlaczu, poprzecieranej obudowy, ułamanego przedniego panelu, nawalającego głośniczka no i przede wszystkim korpusu ułamanego (dosyć konkretnie) w dwóch miejscach to może i miałby dla niego jakoś wartość, ale... Chyba nie musze sie bać o to, że mój poczciwy Eryk znajdzie sobie jakiegoś nowego nabywce;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz