czwartek, 30 października 2008

Event miesiąca (a nawet kilku)



Urlop, mimo iż przymusowy i nie miałem ochoty go wykorzystywać, to jednak podobnie jak niemal 95% współpracowników, prawie pod przymusem zostałem na niego wysłany i już od przeszło tygodnia mam wolne...
Docelowo urlop ma trwać dwa tygodnie i... Gdybym miał podsumować te "prawie" dwa tygodnie wolnego to... Nawet sobie nie odpocząłem! Możnaby wywnioskować, że skoro sobie nie "odetchnąłem" urlopem to przynajmniej coś zrobiłem, ale i pod tym względem wypadłem słabo. Zrobiłem niewiele... Prawde mówiąc mogę być dumny tylko z jednej rzeczy - z próby poskromienia czystej definicji teorii chaosu w moim pokoju (czytaj: ze sprzątania) xD
Owo sprzątanie bez wątpienia było wydarzeniem miesiąca, a nawet dwóch, trzech, czy czterech na przestrzeni 15m2 mego pokoju. Bo tak gruntownie (pisząc "gruntownie" dosyć często mam na myśli przemeblowanie:P) to sprzątam rzadko... BARDZO RZADKO. Na ogół brakuje mi na to poprostu czasu. Pierwsze z powyższych zdjęć znakomicie obrazuje problem bałaganiarstwa i skale mojego przedsięwzięcia, mającego na celu usprzątnięcie tego "burdelu". Oczywiście nie cały pokój tak wyglądał! Uchwyciłem część, która moim zdaniem była największą ofiarą ostatnich dwóch tygodnii (przed urlopem) podczas których (pomijając czas na sen) przebywałem w domu średnio 3-4 godziny na dobe. NIE MIAŁEM CZASU NA NIC! Sytuacja wymusiła nawet na mnie ulokowanie szafy na fotelach, co pozwalało zaoszczędzić kilka minut dziennie na szukaniu ciuchów, no ale... Nie ma co pisać o przeszłości:]
5 dni później zostało wykonane zdjęcie drugie:] Jak widać poskromiłem czystą definicję teorii chaosu:D Trwało to coprawda aż pięć dni, no ale trzeba zauważyć, że owe sprzątanie było bardzo dokładne, miało miejsce na przestrzeni całego pokoju, a nie tylko części widocznej na zdjęciach, no i jakby nie było poświęcałem na nie tylko jakieś 2-3 godziny dziennie... Tak czy inaczej odniosłem SUKCES xD

sobota, 25 października 2008

TABASCO - czyli o nałogu


Nałóg można w krótki sposób zdefiniować jako: mocno utrwalona skłonność do wykonywania mniej lub bardziej przyjemnych czynności, które są często szkodliwe dla zdrowia, a także potępiane przez otoczenie.
Zgodzić się moge z niemal wszystkim co zawarto w powyższej definicji. Jeśli chodzi o skłonność... O tak - nie potrafie oprzeć się pokusie dodania kilkunastu kropel sosu do talerza rosołu czy pomidorowej, a gdy go nie mam poprostu nie mogę sobie odmówić wydania tych 11 czy 12PLN na zakup kolejnej buteleczki;) Choć z zakupem różnie bywa - owy sos nie należy bowiem do produktów łatwo dostępnych. Na szczęście znalazły się jeszcze w obrębie 20km od mojej chaty sklepy gdzie Tabasco można dostać. Znam nawet trzy takie miejsca - tyle do tej pory udało mi się obczaić;)
Analizując w dalszym ciągu definicje nałogu, sos Tabasco należy do "bardziej przyjemnych czynności". Jeśli chodzi o szkodliwy wpływ na zdrowie - spekulowałbym, ale chyba tylko z mamą, bo jako jedyna widzi ona w tym sosie przyczynę wszelkich chorób, nowotworów itp. Ogólnie rzecz biorąc, ostre jedzenie bardzo korzystnie wpływa na... Na wszystko to raczej nie, bo na wszytko to tylko ryba:P (Przynajmniej w reklamach) No ale na metabolizm, układ odpornościowy (?) i co sam niejednokrotnie zauważam - na dobre samopoczucie:]
Jeśli chodzi z kolei o potępianie to odbywa się ono chyba tylko w moim najbliższym otoczeniu i wynika niemal wyłącznie z palącego smaku owego sosu:P
Reasumując - w moim przypadku sos Tabasco "w jakimś tam procencie" spełnia wymagania nałogu i powinien zająć jakieś zaszczytne miejsce pomiędzy moimi innymi nałogami. No ale... kto by się przejmował takim nałogiem? Nie ma to jak trochę siary na talerzu xD

czwartek, 23 października 2008

Dave202 - Solo Fire Edition

Mimo, że nie jest to blog tematyczny to jednak postanowiłem napisać "coś na temat", a jako że wydawało mi się, iż najlepszy temat to taki, który wiąże się z owym blogiem (tudzież: jego tytułem) napisałem o muzyce:D Rzeczjasna tej najlepszej, określanej w elektronice mianem transowej:] Nie chodzi mi o goa czy psychadelic tylko ogólnie o trance. Dodajmy - ambitny, bo komerchy zbytnio nie trawię. No a tak się składa, że jest o czym pisać:)
Kilka tygodni temu na moim dysku pojawiła się najnowsza kompilacja Dave'a202 "Solo Fire Edition"... Rzeczjasna nie pisałbym o niej gdyby była jakąś przeciętną składanką. Niejednokrotnie (zupełnie bezskutecznie) szukałem w sieci jakiegoś albumu Dave'a202, więc gdy tylko trafiłem na jego mix, nie musiałem czytać żadnych opinii czy komentarzy na temat płyty - były poprostu zbędne, bo od artysty tego formatu kompilacji na poziomie poprostu się wymaga...

Nie zawiodłem się:D Bez cienia wątpliwości mogę stwierdzić, że jest to najlepsza kompilacja roku 2008! Zresztą czego można było się spodziewać po autorze takich hitów jak "Torrent" czy "Generate The Wave"!? Muszę przyznać, że płyta przerosła moje oczekiwania:D Perfekcyjnie zbudowane napięcie Arneja rozpoczynące kompilacje, melodic trance dominujący w całym mixie, nutka anthem trance'u, liczne breakdowny, troche progresywnego trance'u pod koniec mixu, a nawet polski akcent w postaci Dave'a Schiemann'a, który wraz z Bart'em Claessen'em pojawili się na tej płycie ze swoim kawałkiem "Madness" w remixie Super8 & Tab'a.

Słowem - polecam każdemu, kto lubuje się w muzyce elektronicznej (ze wskazaniem na trance) i NIE polecam wixiarzom ubóstwiającym Clubbasse, C-Bool'a i inne ścierwo serwowane przez polskie dyskoteki. ZAPEWNIAM WAS WIXIARZE - TAKIEJ MUZYKI NIE USŁYSZYCIE NA DYSKOTECE WIĘC NAWET NIE ŚCIĄGAJCIE!
Poniżej zamieszczam trackliste owej komplilacji, a jeżeli ktoś chciałby sobie ściągnąć owy albumik wystarczy kliknąć na to zdanie:)

Tracklist:
01. Arnej - The Ones That Get Away (Intro Mix) 
02. Super8 & Tab - Elektra 
03. Derelict - Another Day
04. Trebbiano - Jefferson Peak
05. Marc Marberg with Kyau & Albert - Neo Love (Giuseppe Ottaviani Remix)
06. Bart Claessen & Dave Schiemann - Madness (Super8 & Tab Remix)
07. Mungo - Surrounding Me
08. Inertia - The System
09. Dave202 - Fireball
10. Arpegia & Oliver P. presents Fast Distance - Kilimanjaro
11. Talla 2XLC vs Carl B. feat. Katie Marne - Giving Up Giving In (Carl B Instrumental Mix)
12. Simon Patterson - Us
13. Jochen Miller - Lost Connection
14. Embrace - Embrace (Ferry Fix)
15. Armin Van Buuren feat. Sharon Den Adel - In And Out Of Love (Richard Durand Remix)
16. Paul Webster - Cut Off 
17. Sean Tyas & Simon Patterson - Somethin's Up 
18. John Askew - Fade To Black
19. Vengeance - Temptation (Danga & Manus Remix)

czwartek, 16 października 2008

566,75 PLN + 0,25PLN GRATIS!

Chodzi o pieniądze - pieniądze, których nie było...

O tym, że kadrowe kantują ile mogą wiem nie od dziś, ale zazwyczaj (tj. przy dwóch poprzednich wypłatach) problem ten mnie nie dotyczył - dotykał zawsze sąsiadów w moim najbliżsyzm otoczeniu, ale nigdy mnie. No ale wszystko do czasu...

W piątej, jak to zwykle 10. bywa udałem się na przerwie (jak wszyscy zresztą) do kardowej po many (żeby ktoś mi nie wyskoczył, że nie umiem napisać "money"!) gdzie po kilkunastominutowym obleganiu schodów stanąłem u drzwi, wszedłem i... Nie, nie;) Mimo, że byłoby to uzasadnione to jednak nie "trzasłem drzwiami, pierdłem, rzygłem i wyszłem, bo chamstwa nie zniese" jak to było w pewnej flashowej animacji, ale POPROSTU SIE ZMIESZAŁEM. Okazało się bowiem, że za 20 dni przepracowanych we wrześniu należy mi się... Chyba nie będe musiał podać wartości owej sumki pisząc, że była ona poprostu śmieszna! Tak czy inaczej wiedziałem ile zarobiłem i nawet przez myśl mi nie przeszło,bym się pomylił.... Nie o tyle! Tak więc (jako, że przezorny zawsze ubezpieczony:P) wyciągnąłem swój arkusz kalkulacyjny z Excela... Mimo to, nerwowe wymachiwanie tym swego rodzaju rachunkiem, wystawionym przeze mnie pracodawcy na niewiele sie zdało i... Sprawa została odroczona do poniedziałku. Nie kryjąc swego oburzenia podczas powrotu schodami na hale, dowiedziałem się przypadkiem, że POBIŁEM REKORD! Jednym brakowało 40, 50PLN, innym 100, ale jeszcze nikomu nie 566,75 PLN! Zyskałem sobie nawet dzięki temu nowy przydomek na produkcji: "To ten!". Każdy wiedział, że "to ten" dostał o prawie 6 stówek za mało;)

Oczywiście w poniedziałek upomniałem się o swoje, ale z miernym skutkiem, bo jak mi powiedziano: "w biurze mają kontrol". Przyszedłem więc we wtorek i o ile kontroli już nie zastałem, to zastałem szefową (zresztą nie tylko ja - poszkodowanych było więcej), która o dziwo od ręki wypłaciła co mi się należało i jeszcze na tym zarobiłem xD CAŁE 25 GROSZY! W perspektywie 4 dni nie wydaje się to dużo ale jak obliczyłem sobie wysokość oprocentowania w skali roku to... Aaaa... Troche sie przeliczyłem. Według moich obliczeń około 4%/rok! Przy rocznej kapitalizacji odsetek po roku odebrałbym tylko 22,81PLN więcej, a ile nerwów bym stracił gdyby przyszło mi czekać na pieniądze cały rok!?

Heh... ŻADEN INTERES:P

czwartek, 2 października 2008

Siła sentymentu

Kilka dni temu, jeden z kumpli potrzebował na gwałt używanego telefonu. W sumie to nawet dobrze się złożyło bo ja takowy posiadałem. W zasadzie to nawet dwa, ale kumpel potrzebował coś taniego, tak więc zaoferowałem mu swego wysłużonego już K310i za... 70PLN. Może i mógłbym go puścić za więcej, no ale wyceniłem go na tyle ile mi sie wydawało:P Okazja? Byćmoże. Tak czy inaczej kumpel bez zastanowienia oficjalnie kupił już ode mnie poczciwego Eryka, ustalił date odbioru i wszystko byłoby dobrze gdybym nie brał go do ręki... Ale wziąłem, włączyłem i... Zaczęło sie...

Prawde mówiąc już od początku nienawidziłem tego telefonu. Mimo, że był modelem nowszym od poprzednika i miał o całe 3MB pamięci więcej (co przy 12MB robi dużą różnice), to jednak (przede wszystkim dzięki swemu wyświetlaczowi) był gorszy. Jako, że owy K310i wogóle mnie nie satysfakcjonował - nie miałem wyrzutów sumienia narażając go na liczne niebezpieczeństwa (tudzież: uszkodzenia).

Telefon miałem prawie rok! Dokładnie 356 dni, podczas których znalazł w moich rękach niezliczoną ilośc zastosowań nieprzewidzianych przez producenta, zaczynając od "narzędzia" do ubijania jednych pudełek z proszkiem między inne pudełka na magazynie z chemią, a na funkcji klina kończąc... No i nie można zapominać o tym, że wciąż był TELEFONEM! Jakby nie było to właśnie z tego telefonu... Aaa... Mniejsza o to. Tak czy inaczej po tym jak odłożyłem go do szafki zaczął nabierać dla mnie takiej wartości, że o ile na początku chciałem go sprzedać, to kilka dni temu, w blisko rok po tym jak wysłałem go na emeryture musiałem powiedzieć kumplowi, że... NIE SPRZEDAJE GO!

I raczej nie sprzedam... Z prostych powodów. Dla mnie ma wartość ogromną, a dla potencjalnego nabywcy hmmm... Gdyby nie miał tych wszytskich rys na wyświetlaczu, poprzecieranej obudowy, ułamanego przedniego panelu, nawalającego głośniczka no i przede wszystkim korpusu ułamanego (dosyć konkretnie) w dwóch miejscach to może i miałby dla niego jakoś wartość, ale... Chyba nie musze sie bać o to, że mój poczciwy Eryk znajdzie sobie jakiegoś nowego nabywce;)