Urlop, mimo iż przymusowy i nie miałem ochoty go wykorzystywać, to jednak podobnie jak niemal 95% współpracowników, prawie pod przymusem zostałem na niego wysłany i już od przeszło tygodnia mam wolne...
Docelowo urlop ma trwać dwa tygodnie i... Gdybym miał podsumować te "prawie" dwa tygodnie wolnego to... Nawet sobie nie odpocząłem! Możnaby wywnioskować, że skoro sobie nie "odetchnąłem" urlopem to przynajmniej coś zrobiłem, ale i pod tym względem wypadłem słabo. Zrobiłem niewiele... Prawde mówiąc mogę być dumny tylko z jednej rzeczy - z próby poskromienia czystej definicji teorii chaosu w moim pokoju (czytaj: ze sprzątania) xD
Owo sprzątanie bez wątpienia było wydarzeniem miesiąca, a nawet dwóch, trzech, czy czterech na przestrzeni 15m2 mego pokoju. Bo tak gruntownie (pisząc "gruntownie" dosyć często mam na myśli przemeblowanie:P) to sprzątam rzadko... BARDZO RZADKO. Na ogół brakuje mi na to poprostu czasu. Pierwsze z powyższych zdjęć znakomicie obrazuje problem bałaganiarstwa i skale mojego przedsięwzięcia, mającego na celu usprzątnięcie tego "burdelu". Oczywiście nie cały pokój tak wyglądał! Uchwyciłem część, która moim zdaniem była największą ofiarą ostatnich dwóch tygodnii (przed urlopem) podczas których (pomijając czas na sen) przebywałem w domu średnio 3-4 godziny na dobe. NIE MIAŁEM CZASU NA NIC! Sytuacja wymusiła nawet na mnie ulokowanie szafy na fotelach, co pozwalało zaoszczędzić kilka minut dziennie na szukaniu ciuchów, no ale... Nie ma co pisać o przeszłości:]
5 dni później zostało wykonane zdjęcie drugie:] Jak widać poskromiłem czystą definicję teorii chaosu:D Trwało to coprawda aż pięć dni, no ale trzeba zauważyć, że owe sprzątanie było bardzo dokładne, miało miejsce na przestrzeni całego pokoju, a nie tylko części widocznej na zdjęciach, no i jakby nie było poświęcałem na nie tylko jakieś 2-3 godziny dziennie... Tak czy inaczej odniosłem SUKCES xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz