Wczorajsze zdobycie Babiej Góry wyzwaniem nie było... Powyższe zdjęcie to nic innego jak drwina z całego tego Teufelspitze czyli "Góry Diabła" (z niem.). Spójrzcie tylko jak ono woła: MOJA NOGA TU WIĘCEJ NIE POSTANIE! (Choć kto tak wie co jeszcze przynienie przyszłość:P).
Mimo, że u stóp Babiej Góry byliśmy grubo po 11 to coś przed 15 zakończyliśmy naszą wyprawe. Szliśmy jakimś zielonym szlakiem zaczynająym sie w Lipnicy Wielkiej i trudno nie zgodzić się z faktem, iż szlak ten atrakcyjnym nie był. Mało ludzi, mało *** (wiadomo:P), no i zero jakichkolwiek większych trudności. Jedyną trudnością była długa droga pod góre - o drabinkach, łańcuchach i wspinaniu się po skałach mogliśmy tylko pomarzyć:( Wyjście na "szczyt" zajęło nam mniej niż dwie godziny. Osobiście będąc u celu przeżyłem małe rozczarowanie wynikające z faktu, iż wierzchołek góry był "skupiskiem pagórków", no ale tak czy inaczej warto było;) Satysfakcja jest :D
Dosyć długo plątaliśmy sie po "szczycie" - zdjęcia, przerwa na piwko, papierosa, jedzenie - ponad pół godziny napewno nam zeszło. Swoją drogą szlak, który wybraliśmy był chyba najmniej popularnym ze wszystkich. W drodze "do" minęliśmy bądz wyprzedziliśmy kilka grupek, biegnąc (dosłownie) w dół o wiele mniej, a będąc na szczycie zastaliśmy tłumy. Nie trudno było wpaść na to, że reszta wypełzała na góre innymi szlakami:P Tak więc przestroga dla wszystkich - NIGDY NIE IDZCIE NA BABIĄ GÓRE ZIELONYM SZLAKIEM! lepiej wybrać te bardziej rozdeptane:P
Mniej więcej 7 godzin minęło od czasu gdy opuściłem swój dom do ponownego pojawienia się w jego drzwiach, a w tym czasie zdążyliśmy zrobić zakupy w hipermarkecie, dojechać do Lipnicy, zdobyć Babią Góre, zawitać na kilkadzieści minut w pizzerii, którą mieliśmy po drodze, no i wrócić do domu... Nieźle jak na 7 godzin, nie? :)
poniedziałek, 14 lipca 2008
W oczekiwaniu na prawdziwe wyzwanie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz